poniedziałek, 16 lipca 2012

Larry po raz 2.


soundtrack: http://www.youtube.com/watch?v=SNI2BQ2DH2g&feature=related

Bywało lepiej.
Promienie słońca ogrzewały mojej ciało, kawałek po kawałku. Szumiące morze przywoływało wspomnienia. Lekka bryza idealnie przesuwała ziarenka piasku. Obróciłem się na bok i usnąłem.
Obudził mnie delikatny dotyk spoczywający na ramieniu przesuwający się wzdłuż mojego kręgosłupa co przyprawiało mnie o dreszcze. Otworzyłem moje ciężkie powieki.
„O, Louis” rzekłem.
Chciałem powiedzieć coś więcej, aczkolwiek jego ciepłe wargi dotknęły mojego policzka. Nie byłem w stanie. Po prostu odskoczyłem. Odszedłem od niego, nie chciałem żadnej czułości, nawet tej minimalnej. W tych momentach wolałem przebywać samotnie. Nikt oprócz mnie nie wie co się dzieje. Wolę skrywać swoje uczucia, choć naprawdę trudno. Louis znał mnie zbyt dobrze, zawsze wiedział kiedy źle się czuję. Tym razem wszystko chciałem zachować dla samego siebie.
„Zostaw mnie” odparłem.
Wszystkie moje myśli krążyły wokół samobójstwa. Bycie samotnym kiedy inni spędzają czas ze swoją drugą połówką nie jest proste. Wstałem otrzepując swoje ciało z piasku i odszedłem zostawiając przyjaciela samego. Bryza była zbyt mocna, stwierdziłem, iż schowam się w pobliskim lesie. Było chłodno i mokro. Zacząłem iść coraz szybciej, w końcu zacząłem biec. Potykałem się o gałęzie kilkanaście razy, łzy coraz bardziej napływały do oczu. Koszula była cała potargana, ja mokry i zmęczony. Doszedłem do kamiennego wzgórza. Las wciąż się nie kończył. Szedłem w górę nabierając mnóstwo powietrza do swoich płuc. Usta całe sine i spierzchnięte. Cały drgałem z zimna. Doszedłem. Jednak był to klif. Nie miałem pojęcia co robię. Wiatr szarpał moimi włosami na wszystkie strony porywając ze sobą łzy z różowych sinych policzków. Moje lekkie kroki zsuwały pobliskie kamienie spadające do słonego głębokiego morza. Jestem. Na końcu samego wysokiego klifu. Zamknąłem oczy, ręce wystawiłem na bok i zacząłem się pochylać i spadać słysząc głos Louis'a, który w ostatnich sekundach drażnił moje bębenki. Jedyne co poczułem to wyrazisty ból, który zawładnął moim lekkim ciałem.


___________________________________________________________________________________

Wiem, że 2 raz tutaj pojawia się imagin w moim wykonaniu z Larry'm, ale mam do nich wielką słabość. Znów uśmierciłam, humor niezbyt idealny, przez ostatnie dni nie ukrywam - byłam przygnębiona i płakałam. Ale spokojnie, już jest w porządku :) Do napisania imagina zainspirował mnie Ed Sheeran w wykonaniu piosenki Kiss Me, link podałam u góry.
Szczerze mówiąc zastanawiam się czy zacząć pisać jednoparty czy już opowiadanie, ale zacznę początek a potem bum! Reszty nie potrafię. Także mam nadzieję, że imagin się podoba, czekam na opinie i..do zobaczenia! | Sandra (@bigvoid)

sobota, 14 lipca 2012

Louis


soundtrack: http://www.youtube.com/watch?v=O1-4u9W-bns&feature=endscreen&NR=1

Dzień jak co dzień. Wstałem, zjadłem śniadanie, wziąłem prysznic i wyszedłem. Bez chłopców do nie to samo. Eleanor jak zwykle miała ważniejsze sprawy ode mnie. Musiałem sobie w jakiś sposób radzić. Ludzie pamiętali mnie nadal jako Louis'a komika. Codziennie mijając ludzi, co drugi przechodzień prosił mnie o autograf tudzież zdjęcie. Zgadzałem się za każdym razem, chciałem nadal sprawiać ludziom radość.
Przechodząc obok pewnej kafejki zauważyłem plakat. Dość duży, można powiedzieć ogromny. Stanąłem pod pobliskim drzewem i oparłem się o nie podnosząc głowę. Wiatr lekko powiewał moje włosy. Nasz zdjęcie..stare, sprzed roku. Wszyscy szczęśliwi, uśmiechnięci. Byliśmy jak bracia, jednak tego jednego dnia wszystko odwróciło się go góry nogami.

„Zostaw mnie, myślisz, że możesz nas tak po prostu ranić?!” Harry zaczął krzyczeć w niebogłosy.
„Harry, chłopcy, proszę Was, musiałem wyjechać” odparłem głośno wypuszczając powietrze roniąc łzę.
„Nie, Louis, drugi raz zostawiasz nas samych, One Direction składa się z 5 chłopców a nie z czterech. Wszyscy jesteśmy już pokłóceni. Nie pomyślałeś nigdy, że mamy dość?! To koniec One Direction, Louis. Koniec. Tak samo jak nie będzie już Larry'ego. Zawiodłeś nie tylko mnie, ale też resztę.” odrzekł Harry biorąc swoją torbę i wybiegając ze studia trzaskając drzwiami.
Chciałem pobiec za nim, ale...coś mnie odpychało. Fakt, czułem, że nie jestem tym samym człowiekiem. Zacząłem szlochać jak małe dziecko. Zostałem sam, nie było przy mnie nawet Eleanor. Po prostu poszedłem do domu, otworzyłem alkohol i oglądałem nasze wspólne zdjęcia.

Tego nie da się zapomnieć, co prawda powinienem ich przeprosić, ale to silniejsze ode mnie. Skuliłem się pod drzewem dopóty pewna mała dziewczynka do mnie podbiegła.
„Dobrze się czujesz?” zapytała przytulając się do mnie.
To było przyjemne uczucie. 5-letnia dziewczynka wtuliła się we mnie jak Harry. Naprawdę się za nim stęskniłem. Nie mogłem tak dłużej...znów zacząłem ronić łzy.
„Niech pan nie płacze, proszę...” rzekła ze smutną mimiką twarzy.
„Dla Ciebie wszystko kochanie” odpowiedziałem wycierając łzy. Jednak dziewczynka była szybsza. Z odpowiednią szybkością wyciągnęła chusteczkę i otuliła nimi moje oczy. Lekkie delikatne dłonie gładziły moją szorstką twarz.
„Dziękuję” oznajmiłem z lekkim uśmiechem. Mała brunetka znów mnie otuliła i pomknęła w hen daleko.
Sytuacja dała mi dość dużo do myślenia...Wstałem z myślą gdzie w tej chwili może być Harold i reszta. Przebiegając przed dwie przecznice dalej zauważyłem ich. Tak, to byli oni.
„Nie mamy o czym rozmawiać” stwierdzili synchronicznie jakby ćwiczyli to przez lata.
„Proszę Was, wysłuchajcie mnie. To, co zrobiłem nie było fair. Chciałbym Was bardzo za to przeprosić...siedząc dziś i wpatrując się w nasze zdjęcie...Wszystkie wspomnienia wróciły. Nie potrafię bez Was żyć, brakuje mi wszystkiego, co mi dajecie. Szczęścia, radości, zaufania. Za długo spędzaliśmy ze sobą czas żeby teraz nagle to wszystko zakończyć...” nie mogłem dalej kontynuować mojej wypowiedzi. Po raz kolejny zacząłem łkać. Jednak co najbardziej mnie zdziwiło. Chłopcy podeszli do mnie i przytulili bardzo mocno na przebaczenie.
„Już nigdy Was nie zawiodę. Kocham Was” rzekłem.
„My również, bracie” i znów zaczęliśmy śmiać się jak dawniej.

Co jak co, ale doszedłem do wniosku, że prawdziwa przyjaźń nigdy się nie zakończy. Jesteśmy po prostu jedną wielką siłą i nigdy bez siebie nie będziemy potrafili normalnie żyć.

___________________________________________________________________________________

no proszę, z Louis'em. mam nadzieję, że się podoba :) jak macie twittera to followujcie! @bigvoid :)

P.S jak nie włączycie tej piosenki na czytanie, to się obrażę :D

piątek, 13 lipca 2012

Powrót do przeszłości.


Może to przypadek ? A może zwykłe szczęście? Raczej nikt nie będzie umiał odpowiedzieć na te pytania.  Każdy posiada jakiś talent, ale nie każdy potrafi go odkryć. Czasem potrzeba czasu, aby dowiedzieć się co jest naszym przeznaczeniem. Jedni będą nas stawiać po stronie przegranych, ale będą też tacy , którzy uwierzą i wesprą z całych sił. Nie załamujmy się, kiedy nam coś nie wyjdzie. Może następnym razem się uda?  Mi się udało.

 Kiedy przyszedłem na mój pierwszy casting do programu X-Factor miałem zaledwie czternaście lat. Nie wiedziałem jak mam się zachować, byłem jeszcze dzieckiem. Wszedłem na scenę czując na sobie wzrok kilkuset ludzi . 

Miałem taki moment, że chciałem odwrócić się i uciec, ale wiedziałem, że nie powinien. Stres dawał się we znaki. Kiedy usłyszałem pierwsze dźwięki  piosenki zamarłem, ale musiałem dotrwać do końca. Zszargane nerwy. Oklaski ludzi i zaskakująca opinia jurorów. To podniosło mnie na duchu. Pomyślałem, że chyba nie było, aż tak źle. Przeszedłem dalej, ale nie długo później odpadłem. Jurorzy stwierdzili, że jestem na to jeszcze za młody. Mieli racje, ale ja się tak szybko nie poddaję. 

Wróciłem tam , kiedy miałem 16 lat. Chciałem spróbować jeszcze raz i pokazać na co mnie stać. Postanowiłem zaśpiewać „Cry Me A River”  Michael’a Bublé . Wybór okazał się trafny. Jurorom się spodobało. Oczekując na werdykt nie stresowałem się zbytnio. Sądziłem, że nie ma to największego sensu. Gdybym nie przeszedł, pogodziłbym się z tym. Wiadomo. Na początku był by smutek, żal i przygnębienie, myśl, że mogłem zrobić to lepiej, ale z czasem to mija. Okazało się, jednak , że przechodzę. Cieszyłem się i miałem zamiar dojść w tym programie jak najdalej , na miarę swoich możliwości. Nie przypuszczałem, że może być taka możliwość, że połączą mnie, Harr’ego, Nialla, Zayn’a i Lou w zespół. Sądzę, że każdy z nich się tego nie spodziewał. Przychodzisz do programu jako solista, wychodzisz jako zespół. Całkiem fajna sprawa, jeśli ludzie w nim z czasem staną się twoimi najlepszymi przyjaciółmi. Tak było właśnie z nami. Piątka przypadkowych chłopców, pięć całkiem różnych charakterów, jeden zespół i miliony wiernych i oddanych fanów. To coś co jeszcze niespełna dwa lata temu było dla mnie odległym marzeniem, o którym nawet nie myślałem. Oczywiście, że chciałem, żeby się spełniło, ale nigdy nie liczyłem na coś tak wielkiego. 

W szkole nie miałem łatwo, ani nie miałem prawdziwych przyjaciół. Większość z nich po prostu mnie wyśmiewała. Byłem zwykłym człowiekiem tak jak wszyscy. Nie wiem co robiłem nie tak, że ludzie byli dla mnie tak okropni. Przychodząc na te castingi chciałem udowodnić samemu sobie, że jestem czegoś wart, że nie warto zamykać się w pokoju , z dala od problemów. Zdałem sobie sprawę, że muszę sobie z nimi poradzić. W programie stałem się kompletnie innym człowiekiem. 

Odnalazłem bratnie duszę, którym mogłem się zwierzyć ze wszystkiego. Po prostu znalazłem prawdziwych przyjaciół, których dotąd tak na prawdę nigdy nie miałem. Dzięki nim odnalazłem pewność siebie i zrozumiałem , że wszystko jest możliwe. Wspólnie pokonywaliśmy tą całą podróż w programie. Wspólnie przeżywaliśmy wzloty i upadki, ale zawsze daliśmy sobie z nimi radę. Byliśmy dla siebie jak bracia. Już pierwszego dnia wiedziałem, że to oni, moi jak się okazało najlepsi przyjaciele. 

Chciałbym móc cofnąć czas i przeżyć to wszystko na nowo. Tyle emocji, tyle wylanych łez, tyle przeżytych chwil to coś czego się nigdy nie zapomina. Czasy X-Factora to czasy, które na zawsze będą w pamięci każdego z nas. To czasy, które dały nam nowe, lepsze życie. To czasy dzięki, którym uwierzyłem w siebie i swoje marzenia i nie oddałbym ich nikomu. Te wspomnienia będą zawsze w mojej pamięci , dopóki moje serce nie przestanie bić.

Zamknęłam książkę i powiedziałam ze zdumieniem :

Córka: Chciałabym przeżyć kiedyś to co ty tato. Twoja historia jest niesamowita. Dokonałeś tak wielu rzeczy razem z Niall’em, Harrym, Lou I Zayn’em . Stworzyliście po prostu niezastąpiony zespół. Pokazaliście, że przyjaźń może się narodzić w najbardziej nieoczekiwanych momentach. To cudowne, że mam takiego ojca jak ty. A i bym zapomniała szłam ostatnio ulicą i jakaś kobieta wręczyła mi kartkę i powiedziała, żebym Ci to dała. Nie otwierałam  jej, ale myślę, że powinieneś przeczytać.

Tata wziął kartkę do ręki i zaczął czytać:

 Liam: „ Mamy nadzieję, że dalej pamiętacie o swoich fanach. My pamiętamy. Chociaż, że wszyscy jesteśmy już dorośli nadal nosimy w serach zespół One Direction. Ten zespół nie był zwykłym zespołem. Pokazaliście nam, że wszystko jest możliwe, a prawdziwa przyjaźń istnieje. Nie wiem czy to kiedyś przeczytacie, ale ja i wszystkie Directioners chcemy wam powiedzieć, że zawsze będziemy was kochały tak jak chłopaków z X-Factora. To, że wszystko już się skończyło nie sprawi, że zapomnimy. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Do zobaczenia. Zawszę i wszędzie jesteśmy i będziemy z wami.

                                                                                                               Wasze Directioners”

Z jego oczu popłynęły łzy. Łzy szczęścia. Ich fani są i byli cudowni. Poczułam jak po moim policzku spływają łzy, przytuliłam ojca i powiedziałam”

Córka: To, że One Direction przestało już istnieć nie ma dla nich znaczenia. Dla nich znaczenia ma to , że wy żyjecie i to każdego dnia powoduje u nich uśmiech na twarzy. Myślę, że daliście waszym fanom największe szczęście, a wy będziecie dla nich wieczni.

Przytuliłam go i tata zaczął mi opowiadać co jeszcze wydarzyło się za czasów jego młodość .

 _________________________________________________________

Yoo Biczys XD

No to tak. Imagine jest. Jest dziwny. Inny. Ale mi się tam podoba. Miłego czytanka i nie płaszcie proszę !  XD

Baaaaaaaaaj <3

 

środa, 11 lipca 2012

Information for people abroad.

Welcome people for abroad. All imagines which are here will be translated into English and put on my and Natalie blog and my tumblr http://loveyourselfanddream.tumblr.com/. Me and Natalia thank you very much for visiting our site even though you don't understand anything. We hope that you'll love our imagines in your language. Greetings from Poland, Sandra. xx

wtorek, 3 lipca 2012

Hazza - wypowiedź.




Błyszcząca ogromna scena, szepty, stuk szklanek...Zaraz będę stawiał kroki w stronę publiczności. Jeszcze parę wdechów i wydechów, jeszcze tylko parę sekund...

Muzyka.

Wchodząc na scenę czułem się dość dziwnie. Z jednej strony miałem przypływ nagłej satysfakcji, lecz z drugiej czułem strach. Strach przed ośmieszeniem...Występując ze swoim zespołem na przyjęciach cieszyłem się dobrą opinią. Można powiedzieć, że nie jestem amatorem. W pół zawodowcem. Trzęsłem się jak galareta, czułem szybkie bicie serca. Ale ukrywałem to, przynajmniej się starałem...

Rozmowa z jurorami pozwala przyzwyczaić się ludziom do otoczenia. U mnie było całkowicie inaczej, z każdą sekundą coraz bardziej się denerwowałem. Chciałem po prostu zrobić to, co miałem do wykonania. Pierwsze dźwięki nie wyszły idealnie, wiem, jak było na próbach. Potem się rozkręciłem. Znów mogłem zadowolić się uznaniem.

Przeszedłem dalej. I znów euforia. Gdybym chciał to i tak nie potrafiłbym tego opisać, człowiek musi to po prostu przeżyć. Zawsze trzeba mierzyć wysoko. Potem się posypało...



Poznając Louisa, Liam'a, Zayn'a i Niall'a bardzo się z nimi zżyłem. Jednak sam fakt, że kilkoro z nas nie jest dobrymi „tancerzami” po prostu przybiło do ściany. Wiadomo, że przez pstryknięcie palcami nie będziemy mieli nowego talentu, lecz postanowiliśmy spróbować. Wyszło jak wyszło, nikt nie był w pełni zadowolony, ale liczy się dotrwanie do końca.



Po pewnym cierpieniu i rozmowach złączono nas w grupę. Byliśmy razem, jedną siłą, jakby w sumie....jedną osobą. Tak mógłbym to określić. 5 sił złączonych w jedną. To coś niesamowicie pięknego. W ten sposób dotrwaliśmy do finału zajmując 3 miejsce. Podziwiali nas wszyscy, od „zwykłych” ludzi aż po gwiazdy. Chcieliśmy nadal dawać ludziom radość i szczęście, dlatego zaczęliśmy nagrywać piosenki.



Każdy myśli, że życie każdej z gwiazd jest praktycznie proste. Mnóstwo pieniędzy, dobre zdanie. Lecz muszę Was rozczarować – tak naprawdę nie jest. To m.in narażanie się na mimowolną krytykę, brak życia prywatnego i bycie manipulowanym przez managerów. A z tym również wiąże się bycie z dala od rodziny i przyjaciół.



Kiedy trzy osoby mówią Ci, że jesteś niesamowity, nie myślisz, dlaczego tak mówią. Mówią to, bo są fanami. Ale jeżeli jedna osoba powie, że cię nienawidzi, zaczynasz się zastanawiać dlaczego cię nie lubi. To trochę frustrujące, tym bardziej, że jestem człowiekiem, który uwielbia czytać wszystko na swój temat, ale nie potrafi pogodzić się z aż taką krytyką. I myślę, że to się nigdy nie zmieni.



Po naszym pierwszym występie zaczął się dosłowny szał. Fanów przybywało, krytyków również. Trasy zostały wysprzedane w kilka minut. Ludzie potrafią być naprawdę zaskakujący. Jesteśmy zwykłymi ludźmi, nie lubimy być uważani za gwiazdy.



Co chciałbym zmienić w swoim życiu? Na trasach koncertowych brak mi rodziny. I to nie tylko mi. Rodzice zawsze mnie wspierali, czułem się niesamowicie. Zacząłem sobie w jakiś sposób sam radzić, ale uczucie, że Twoja rodzina jest mnóstwo kilometrów od Ciebie – jest to w pewnym stopniu dołujące. Drugą rzeczą jest powrót do trasy UAN. Ten rok był dla mnie niesamowitym przeżyciem, ale też początkiem nowego życia, do którego jeszcze długo musiałbym się przyzwyczajać.



Jeżeli miałbym coś poradzić młodszym i starszym osobom to na pewno byłoby to – wierz w swoje marzenia, kto wie, czy one kiedyś się nie spełnią.

Życie potrafi być zaskakujące i nigdy nie wiemy co wydarzy się w danym momencie, ale wszystkim życzę tego, co najlepsze i ażeby każde skryte marzenie zostało wkrótce spełnione.



Harry Styles.

___________________________________________________________________________________



Mój pierwszy taki imagin, nie jestem zadowolona, praktycznie takie imaginy nie są dla mnie. jeśli chodzi o mnie, jest to trudne do napisania, ale daję radę. Kiedy zobaczycie moje wcześniejsze imaginy, to dajcie znać jaki chcecie. a tymczasem Was z tym zostawiam. cześć! | Sandra (@bigvoid)

poniedziałek, 2 lipca 2012

Up All Nigh Tour - Przeżyjmy to jeszcze raz.



Całkiem nie dawno One Direction grali swój pierwszy koncert z trasy "Up All Night" , a wczoraj zakończył się ten ostatni. 

Niesamowite przeżycia, niezapomniane wspomnienia, niezliczone ilości fanów i litry wylanych łez.  Kto by pomyślał , że te 90 minut może nieść ze sobą tyle pozytywnych emocji i wydarzeń.  Przez te kilka miesięcy nasza rodzina cały czas się powiększała i nadal rośnie. 

Chłopcy dostarczyli nam tyle radości podczas koncertów, której nigdy nie zapomnimy. Mimo, że nie byłam na żadnym koncercie oglądając filmiki czułam te same emocje.

 Chłopcy jak i cała ekipa postarali się, żeby koncerty były jak najlepsze. I udało się. Każde show było wyjątkowe. 

Liam, Niall, Zayn, Louis i Harry pokazali na co ich stać i udowodnili, że nie są kolejnym boysbandem , o którym po dwóch latach słuch zaginie. Pokazali , że są warci tego co osiągnęli. Dzięki pracy i wysiłku włożonemu w zespół stworzyli coś niesamowitego. Stworzyli One Direction czyli pięciu pozytywnie zwariowanych ludzi, którzy na zawsze pozostaną nam w pamięci. 

Na koncertach nigdy nie było nudno z każdej strony coś się działo. 
Tu Larry i Narry okazywali uczucia wobec siebie, 
tam Ziam podczas solówki Harrego w WMYB odpinał koszule Harrego czy szczypał za tyłek,
 skoki Nialla po samo niebo, 
dzikie tańce Niall'a, 
odpowiadanie fanom na pytania,
 rzucanie się śnieżkami,
DJ Malik, 
gra Liam’a i Niall’a na perkusji,
 latające staniki, 
liczne „pocałunki”, 
uściski,
 głupie zmienianie tekstów piosenek, 
rzucanie się w tłum fanów,
 gwałty Nosha ,
 nieudane próby Zayna zrobienia Twitcama po koncercie, a także udane Twitcamy Nosha, 
robienie fikołków na korytarzu. 
Twitcamy Andiego i Liam’a, 
obwijanie Andiego papierem toaletowym.

 Dzięki tej trasie połączyliśmy się w jedność, a także poznaliśmy całą ekipę chłopaków, która dołączyła do naszej wielkiej Directionerskiej rodziny.   
Wszyscy pokazali nam, że sława ich nie zniszczyła, że są tymi samymi chłopcami co w X-Factor, że umieją się bawić i nie wstydzą się tego okazywać. Nie dbają o swój wizerunek na tle paparazzi , robią wszystko, aby ich fani byli z nich dumni. 

 Nie afiszują się swoją sławą , wręcz przeciwnie. Nie obchodzi ich zdanie ludzi z zewnątrz są sobą. To, że prawie na każdym kroku robią z siebie idiotów nie czyni z nich dziwaków, ale wartościowych ludzi. Są tak jak my, zwykłymi ludźmi, ale takimi , którzy osiągnęli coś niesamowitego i wspaniałego.

Directioners. Tak jak mogłabym o Was zapomnieć. Wszyscy daliśmy i okazaliśmy im wsparcie.  Wiedzieli, że mogą na nas zawsze liczyć. Zawsze będziemy jedną, wielką rodziną. Będziemy dbali o to , aby One Direction nigdy nie miało końca. Żeby zawsze widzieć ich uśmiechnięte twarze podczas rozdawania autografów i robienia zdjęć z fanami, widzieć ich nowe śmieszne filmiki przez, które nasze serce będzie mocniej biło, żeby  zespół się rozwijał, dążył i osiągał swoje cele. Będziemy dbali o to, aby na zawsze pozostali tymi, kim byli przed zdobyciem sławy. Jako Directioners będziemy ich zawsze wspierać nie zważając na okoliczności.  

 Chłopcy zakończyli swoją trasę, ale wspomnienia pozostaną. 
Oni tak jak my zaczną nowy rozdział w swoim życiu i nową trasę, która mam nadzieję, że będzie jeszcze bardziej przywoływała ogromne ilości emocji i pozytywnych wrażeń. 
One Dream, One Band, One Direction.
To dopiero początek.

____________________________________________________

Hmm. No to tak. Wiem, że blog miał być zawieszony, ale miałam wenę, która pozwoliła mi napisać tego imagine.  Chcę go dodać , ponieważ jest on podsumowaniem całej trasy "Up All Night". Napisanie go zajęło mi  w cholerę czasu, ale warto było.
Zapraszam do czytania ~ SKAAJ.